Piękne, mądre kartki i usługi wierszokleckie :)
Polecamy unikatowy towar: Usługi wierszokleckie KLECONE NA MIARĘ czyli wierszyki okolicznościowe na zamówienie.
Jeśli chcesz uczcić kogoś bliskiego w niebanalny sposób, z dowolnej okazji (albo bez okazji- wyłącznie z sympatii, przyjaźnie i ułańskiej fantazji)- zapraszamy 😀
Zapoznajcie się z próbkami…. z okazji zakończenia roku szkolnego w pewnym przedszkolu, z okazji balu składkowego rodziców szkoły, którzy mieli trudności z decyzją czy zamawiać catering czy robić przyjecie składkowe i przygotowaniom towarzyszyło trochę napięcia, z okazji doktoratu.
Zobaczcie też przykłady kartek okolicznościowych, które można kupić TYLKO w Bożym Młynie!!!
Autorką wszystkich tekstów jest Anna Kucharska – Zygmunt
WIERSZYK DLA PAŃ PRZEDSZKOLANEK NA KONIEC ROKU
Rozpoczynają się wakacje
to smutna sprawa-co tu kryć!
Zamkną przedszkole, wezmą dzieci …
z nudów, to będzie można wyć!
My wiemy, nasze drogie Panie:
wy je kochacie bardzo tak,
będziecie tęsknić i się martwić
czy ma opiekę każdy skrzat.
Rodzic też kocha- to wiadomo
i zalet jego długa lista,
lecz to amator, bądźmy szczerzy,
a nie pedagog- profesjonalista!
Na takiej plaży, dajmy na to,
chcąc się opalić z każdej strony,
czy on pomyśli: woda, piasek –
-toż to poligon wymarzony!
Taki poligon doświadczalny:
choćby mierzenie objętości;
tu ciało stałe, a tu ciecz –
porównywanie właściwości;
Muszelki…o! chwyt pęsetkowy!,
liczenie!, kategoryzacja!,
tworzenie zbiorów i podzbiorów,
i o mięczakach cała akcja!
Rodzic, najwyżej, zza gazety,
sącząc schłodzone piwo z puszki,
zadba by dziecku kremem natrzeć
czółko i brzuszek, plecki, nóżki
Piłkę mu rzuci, czy wiaderko,
nadzieje nań dmuchane koło
i znów wystawi wprost na słońce
swe gładkie ignoranta czoło
A te warunki naturalne
do edukacji- tak zmarnuje!!!
I nie wie nawet o tym, biedny,
że rozwój dziecka zaniedbuje…
Tak, do zmartwienia macie powód
i dydaktyczne swoje racje,
no, ale sorry: my i dzieci-
należą nam się te wakacje!
Wożenie dzieci w miejskich korkach,
nie jeden wybuch ich histerii,
mundurki, worki i agendy-
POTRZEBUJEMY LETNICH FERII!!!
Jakoś tę przerwę przetrzymacie,
obiecujemy: szybko zleci!
I gdy Was dorwie twórcza wena,
nie zaczepiajcie obcych dzieci…
A gdyby bardzo Was męczyły,
te aspiracje zawodowe,
pójdźcie nad Wisłę czy na rynek,
poliżcie lody waniliowe…
Popatrzcie w niebo, ptasim trelom
dajcie się uwieść odrobinkę,
lub gdzieś na łące, czterolistną,
odnajdźcie sobie koniczynkę!
Potulnie dzieci Wam oddamy
pierwszego września, wczesnym rankiem,
będziecie mogły z całą pasją,
oświaty olśnić je kagankiem!!!
BAL (wierszyk z okazji balu rodziców z przedszkola STERNIK, gdzie małą przewagą głosów „przeszła” wersja „gospodarcza” zamiast cateringowej)
Polak przekorny jest- rzecz to znana
Od czasów pana, wójta i plebana
Chcąc z nim cokolwiek bądź zorganizować
Cechę tę warto mądrze rozpracować!
Karnawał, dajmy na to: rauty, bale
Wiadomo, jak to w karnawale.
Na bal zaprosisz, gdzie we względnej cenie
mieści się nawet mini-przedstawienie,
taxi na powrót, tańce i wyżerka spora
i na loterię znalazłeś sponsora!
Pojadł i popił, potańczył do rana,
lornetkę wygrał…
Zabawa udana?- pytasz i czekasz, że przyznać to umie,
a on ci na to, że: taak, ujdzie w tłumie
Zróbmy inaczej: sposobem, podstępem-
od razu sprawy pójdą innym tempem.
Mów: salę mamy, jest jakaś muzyka
lecz nie ma żarcia, obrusów, czajnika…
Tak, to się nie da! – wszystko przynieść trzeba:
od alkoholu, aż po pajdkę chleba…
A czas przed balem?- to farsa ponura!:
Nie manikiry, i nie koafiura,
Żaden makijaż, i żadne maseczki-
Pokrój sałatki i upiecz babeczki!
Zabierz wędlinę, ser, soki i wodę-
nie będzie czasu zadbać o urodę…
I na to Polak zatnie się, zaperzy,
że w możliwości jego się nie wierzy!
Pokombinuje z żoną i rodziną,
a na imprezę przyjdzie z hardą miną:
Przyniesie poczęstunek, czajnik, flaszkę,
pod rękę przyprowadzi dumną Laszkę.
Ta-wystrojona: paznokcie, fryzura-
nie znać, że za nią jest roboty fura
Polak potrafi! I lubi wyzwania.
Na ten to numer zawsze złapiesz drania!
Coś tam przegryzie, potańczy popije,
a na ostatek złapie cię za szyję!
I nie wiesz: czyżby się tak bardzo wstawił?
Kiedy ci powie: Jeszczem się nigdy tak dobrze nie bawił!!!
Gratulując doktoratu na Uniwersytecie Ekonomicznym
Wpierw człek myśli, ze matura
to jest to, co mieć wypada
i, że na tym poprzestanie
byle mieć pokwitowanie
Potem drapie się po głowie:
gładko poszło, dalej pchajmy
i bez sercowej rozterki
sięga już do magisterki
Tu się mości nie bez racji
większość naszej populacji
Inni, co im staje dęba
intelekt, ambicja spora
tworząc nowy elaborat
przystrajają się w doktora
Z wyżyn grzędy spoglądają
Często obrastają w piórka
spokój, relaks… i pobudka!
-Czas ogromnej konsternacji:
gdy im w karki ciężko dyszą
żądając habilitacji
No więc znowu stają w szranki,
rozdzielają włos na czworo
i nurzają się w teorii
nie przechodząc do historii
Zadyszani, umęczeni
laur krzywo, mięknie rura,
gdy za rogiem, tak, tym razem
czai się już profesura!
Nadzwyczajna i zwyczajna
do koloru, do wyboru
czy nie mamy już za dużo
tych stukniętych profesorów?
To poemat ku przestrodze:
By się mantrą Twą nie stało
wielokrotne testowanie
I nie testuj wielokrotnie
swego męża i swych dzieci,
bo się wtedy twa rodzina
– ja ostrzegam- w mig rozleci!
Lepiej pomyśl:
dla umiaru, gdy intelekt się rozpasa,
może by tak strzelić sobie
dla równowagi… bobasa?!